Złapać busa, który jedzie na Jaszczurówkę nie jest prosto. Owszem, każdy na Palenicę jeździ przez Jaszczurówkę. Ale po co kierowcy klient, który zapłaci mu 2,5 zł jak on może wziąć klienta jadącego do Moka i płacącego 8 zł. Tak więc busy z plakietką "Palenica, Morskie Oko" odjeżdżają z dworca co minutę, a te na Cyrlę (przez Jaszczurówkę) co 1-1,5h. I nie grzeszą widocznym oznaczeniem. Po godzinie czekania pod FISem, razem z grupką innych napalonych na Olczyską, udało mi się w końcu dojechać na tę nieszczęsną Jaszczurówkę.
Kwatera przemiła, ale Ania, z którą miałam się spotkać gdzieś wybyła. No to przecież nie będę w pokoju siedzieć. Dopiero 14.00 była, przeszłam się do Olczyskiej. Z Olczyskiej na Nosal natomiast. Nie doceniałam tego szczytu, nie doceniałam. Pod samym wierzchołkiem niefortunnie zahaczyłam plecakiem o wyłom skalny, co skutecznie unieruchomiło mnie w pół kroku nad newralgicznym miejscem. Wąską półką, z paroma metrami powietrza z prawej. Adrenalina skoczyła, ja w końcu też. Uff.
Na szczycie nie zbliżałam się zbytnio do krawędzi uznając limit szczęścia za wyczerpany na ten dzień. Co nie umniejszało w żaden sposób widoczności. A widoki przednie. Nie spodziewałam się :)