Zaraz za wsią, po lewo duża osada cygańska. Rozwalające się chaty, bieda i ogólny nieporządek- ale na każdej kurnej chacie przynajmniej jedna antena satelitarna. Ot postęp.
Zaraz za osadą skręcamy na zielony szlak na Busov. Cały czas lasem, cały czas wzdłuż drogi rozmytej przez okresowy potok. Powyżej pewnej wysokości na ziemi rozciągają sie wielkie połacie czosnku niedźwiedziego. Kiedy idziemy rozgniatamy go butami i towarzyszy nam charakterystyczny zapaszek.. I pomyśleć, że w Polsce to gatunek chroniony.
Dochodzimy do przełęczy, od niej strome podejście na sam szczyt. Tchu brakuje, ale w końcu wychodzimy na grań i wita nas krzyż na szczycie najwyższym w całym paśmie Beskidu Niskiego. Krzyż i ciekawa na Słowacji tradycja- skrzyneczka z książką wejść. Oczywiście solidarnie dopisujemy się do pozostałych wpisów, jakby co mamy dowód, ze weszliśmy. I znowu szczyt i znowu gitara.