Plany były śmiałe. Tylko wichura kilka nocy wcześniej je pokrzyżowała. Owszem, główne szlaki były już oczyszczone. Ale taki np. na przełęcz Iwaniacką już nie bardzo. Nie chciało mi się przedzierać przez wiatrołomy. Poprzedzierałam się przez walące do schroniska tłumy turystów i wróciłam na miejsce startu. Leniwy, słoneczny dzień upłynął szybciutko.
A wieczorem pakowanie i ostatnia noc w czternastce.