Byłam w Beskidzie Niskim równo rok temu na rajdzie. Tereny mnie zauroczyły i w tym roku przyszła kolej na bardziej krajoznawczą wizytę w gronie rodziny i znajomych (i ich psa). :)
Wyjechaliśmy na majówkę z Pabianic o 6 rano, po drodze jeszcze postój w Nowy Sączu na najlepszych lodach w okolicy i w Wysowej Zdrój byliśmy około południa. Z kwaterą nie mogliśmy lepiej trafić, widoki z okna- pierwsza klasa. Pogoda za to przywitała nas ulewą, ale jak tylko po obiedzie się wypogodziło ruszyliśmy na św. górę Jawor. Znane miejsce odpustowe, właściwie na granicy ze Słowacją, gdzie kiedyś ukazała się Matka Boska. Dziś stoi tu greckokatolicka kaplica.
Przechodzimy granicę i gdzieś na polach nad Ciegielką grzejemy się w wiosennym słońcu. Piękne widoki na słowacką stronę i górujący Busov. Pogoda jednak szybko się zmienia i na zielonym szlaku do Wysowej złapał nas deszcz, ledwo zdążyliśmy przed ulewą.
Gospodarstwo agroturystyczne, w którym śpimy, ma świetne zadaszone miejsce na ognisko. Do 22 smażymy chleb i kiełbaski, wyśpiewując początki wszystkich piosenek jakie znamy. Tylko początki bo nikt więcej nie umie :)