Egzaminy za mną czas zatem gdzieś wyjechać. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. W niedzielę rano wysiadam z pksa Łódź - Międzyzdroje w niewielkiej miejscowości wczasowej o nazwie Międzywodzie. Po całonocnych ulewach wszędzie jest pełno wody, a niebo zasłonięte jest chmurami.
Zjadam śniadanie z rodziną, która już od tygodnia wczasuje się z jednym z domków i około południa, w polarach i kurtkach (lol) idziemy na spacer. Wieje i jest zimno, ale za to plaża ładna. Po spacerze oddajemy się charakterystycznej dla nadmorskich kurortów rozrywce - chodzenie po miejscowym "deptaku" czyli ulicy ze straganami, budkami z goframi, namiotami z kiermaszami i salonami gier. A że miejscowość jest wyjątkowo mała to w pół godziny zdążymy ją obejść prawie dwa razy...
Na szczęście po południu się ociepla i zza chmur wychodzi piękne słońce. Udajemy się więc do przystani nad Zalewem Kamieńskim, gdzie udaje mi się sfotografować jedną z dziwniejszych chmur jakie widziałam :) Wieczór spędzamy tradycyjnie na oglądaniu malowniczego zachodu słońca, a następnie na tańcach w dansingowej atmosferze w jednym z namiotów na plaży. Nie ma to jak nadmorskie rozrywki :)