Geoblog.pl    cariatyda    Podróże    Międzywodzie    Dzień 2
Zwiń mapę
2008
21
lip

Dzień 2

 
Polska
Polska, Wolin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18 km
 
Ranek wita nas słońcem. Zachęceni tym faktem, ufnie zabieramy ekwipunek i wyruszamy na plażę. Rozkładamy się z całym majdanem i po pół godziny słońce znika za chmurami. Po kilkudziesięciu minutach znowu siedzimy w polarach. Kiedy zaczyna mżyć dajemy za wygraną i wracamy na obiad.

Jako że pogoda nie ma się na lepsze, po południu kolejny spacer wokół Międzywodzia pokonuje moja propozycja krajoznawcza. Jedziemy zatem samochodem do Wolina, do osady wikingów. Oprócz nas i niewielkiej grupy dzieciaków miejsce świeci pustkami. Wita nas drewniana brama (coś w stylu Biskupina...), a za nią tradycyjny skansen. Pomiędzy chatami chodzi się po drewnianych pomostach (nie wiem dlaczego, teren generalnie nie jest podmokły), które teraz, w mżącym deszczu robią się trochę niebezpieczne... Nikt nie oprowadza, nie opowiada o obiektach, przy niektórych domkach można poczytać niewielkie opisy. Na środku wioski pod wielkim zadaszeniem wycieczka odbywa jakiś kurs garncarstwa, mają też możliwość spróbowania potraw z epoki. Niestety atrakcje te nie mieszczą się w cenie naszych biletów.

Do Międzywodzia wracamy od wschodu, po drodze zatrzymując się we wsi Jarszewo, której główną atrakcją jest szesnastowieczny kościół. Niestety zamknięty, ale po zapukaniu do sąsiedniej plebani proboszcz z chęcią otwiera nam swój przybytek. Oprowadza nas, komentując efekty niedawnych renowacji będących jego zasługą :) Warto tam wstąpić dla wspaniałych malowideł na drewnianym sklepieniu świątyni.

W planach mieliśmy również zobaczenie paru zabytkowych dworów na wschód od Kamienia Pomorskiego, ale ten w Świeżnie jest aktualnie remontowany i ogrodzony wysokim płotem. Ten w Dreżewie, po 5 km jazdy nieutwardzonymi drogami przez pustkowie, przywitał nas wysokim murem i podejrzanym wzrokiem miejscowych siedzących pod sklepem. Miła pani poinformowała nas, że czasem, mimo wyraźnych zakazów wymalowanych na ogrodzeniu, turyści wchodzą tam przez wyrwy w murze. Lejący deszcz skutecznie ostudził nasz zapał do tego typu aktywności.

W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do słynnego Trzęsacza, zobaczyć ruiny kościoła. Cały czas lało, więc tylko część z nas wyruszyła na rekonesans czy w ogóle warto iść. No i chyba nie warto... z ruin został już tylko smętny kawałeczek ukryty w lasku na nędznym skrawku ziemi o szerokości kilku metrów pomiędzy klifem a ogrodzeniem najbliższego pensjonatu. Do tego tuż obok Trzesacz buduje sobie przepiękne betonowo-stalowe zejście na plażę w formie schodów, które skutecznie psuje panoramę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 81 wpisów81 8 komentarzy8 288 zdjęć288 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
09.03.2009 - 12.03.2009
 
 
17.10.2008 - 19.10.2008
 
 
15.08.2008 - 17.08.2008