Piątek

Główny cel przyjazdu do Zakopanego był zupełnie inny niż chodzenie po górach. Ale skoro już tu jesteśmy i towarzystwo chodzące po górach więc grzechem byłoby siedzieć w hostelu.

W piątek rano, zjeżdżając się ze wszystkich stron Polski spotykamy się na dworcu w Zakopanem. Niebo zasnute jest chmurami, jest dość chłodno, czasami nawet mży. Ze swoim zapaleniem krtani powinnam właściwie nigdzie nie jechać, ale taka okazja szybko się nie powtórzy więc jestem. Po szybkiej herbacie w znajomym hostelu i zostawieniu bagaży wyruszamy w kierunku Doliny Małej Łąki. Wszystkie z niecierpliwością oczekujemy wejścia na szlak i znalezienia się w końcu w górach :) Okazuje się, że Tatry z powodu złej pogody się wyludniły i na szlaku spotykamy tylko kilka osób, a polanę na końcu mamy przez pewien czas tylko dla siebie. Zastanawiając się co robić dalej dochodzimy do końca doliny, wtedy niespodziewanie przez chmury przebija się słońce. Wspaniale oświetla grań Małego Giewontu.

Pokrzepione tym widokiem wracamy do ścieżki nad reglami i idziemy w kierunku Doliny Strażyskiej. Jest mokro, a kamienne stopnie nie ułatwiają sprawy. Brak kondycji też robi swoje :) W końcu osiągamy cel dzisiejszego dnia. Podchodzimy jeszcze do wodospadu, a ja nie mogę sobie przy okazji odmówić znalezienia geocache w pobliżu. Potem spacerkiem wracamy na busa do wylotu doliny.

Zdjęcia (5)

Komentarze (0)