W sobotę to na co czekałam najbardziej- wyjście w góry :) Co prawda znowu pogoda straszyła deszczem (i w końcu i tak nas zmoczyło) ale i tak wyruszyliśmy.
Niebieskim szlakiem z Wysowej na Obycz- spacerek. Na Obyczu zaczęło mocno kropić, na przełęczy Regetowskiej wręcz lać, ale uratowała nas zupełnie nowa wiata turystyczna. Ale jaka wiata! Luksusowa, z kominkiem, z przygotowanym drewnem, patykami na kiełbaski- cud, że jeszcze nikt jej nie zniszczył. Oby stała jak najdłużej, bo to naprawdę wyjątek w polskich górach.
Z przełęczy zeszliśmy na tereny dawnej wsi Regetów Wyżny, z której mieszkańcy zostali wysiedleni w 1947 roku w ramach akcji Wisła. Szeroka dolina, kręty strumyk, kilka zarośniętych fundamentów i droga. Właściwie ze wsi pozostały tylko resztki cmentarza.
Tutaj też szukaliśmy cache, ale bez gps nic nie znaleźliśmy niestety. Mówi się trudno.
Za Regetowem czekał nas gwóźdź programu- podejście na Kozie Żebro. Przeżyliśmy i szczyt zdobyliśmy :) No, a potem to już tylko z górki do Wysowej.