Ostatni dzień rozpoczynamy od wizyty w Zoo Safari w Dvur Kralove.
Zachwalana jako główna atrakcja przejażdżka autobusem w stylu safari jest zdecydowanie przereklamowana. Po niewielkim trawiastym terenie przechadza się trochę "kopytnych" i to tak leniwie, że nawet okropnie hałasujący stary ikarus im nie przeszkadza. Autobus krąży właściwie cały czas w jednym miejscu, kierowca trochę komentuje i za chwilę już koniec. Hmm no nie tego się spodziewałam...
Reszta Zoo jest zorganizowana dość różnorodnie. Są oczywiście tradycyjne wybiegi itp., ale w nowocześniejszej części są także ogromne woliery po których można spacerować wśród ptaków, budynki w których imitowana jest amazońska dżungla a niewielkie małpki biegają wśród ludzi i inne tego typu atrakcje. Właściwie niewiele jest tutaj charakterystycznych dla takich miejsc krat - w wielu miejscach zastąpiono je grubą pleksi. Dzięki temu można stanąć z lwem czy tygrysem oko w oko bez obaw :) Widać, że cały kompleks nieustannie się modernizuje, a właściciele mają pomysł na to miejsce (i na to jak wyciągać z turystów pieniądze ;) ).