I kolejny szczyt na naszej trasie. Znowu krótka przerwa. Grupa daje czadu, rozciągamy się niemiłosiernie na podejściach, niektórzy to mają kondycję. A ci co jej nie mają, mają za to czas podziwiać widoki i robić zdjęcia. Ale jakoś nadążamy. ;P
Z Ostrego Wierchu podążając za dr Tanasiem, jakże ufni jego wiedzy i doświadczeniu, przebijamy się przez krzaki, chaszcze i zielska wschodnich stoków szczytu. Nie ma to jak chodzenie poza szlakiem. Człowiek się zahartuje, i krew z obdrapanych nóg mu niestraszna i poślizgi na mokrych liściach jakoś tak mniej groźnie wyglądają. Ciekawie jest.
Z lasu wychodzimy gdzieś nad Hutą Wysowską, krótkie polegiwanie na trawie i dalej w drogę do Wysowej Zdrój, na nocleg.